- Zabiję
Cię. Nie ważne czy byłaś u chorej babci czy może odbierałaś
Oskara. Znajdę Cię i dopadnę. Zapamiętaj to sobie.
Rozłączam
się. Znowu nie odebrała. Już od trzech dni, z resztą. Głaszczę
Basket za uchem. Niedziela zapowiadała się cudownie. Nie za ciepło
i nie za zimno. Idealny dzień, żeby zmarnować go na czytanie
czegoś o wilkach! Podchodzę do biurka. Basket posłusznie idzie za
mną i skaczę na biurko. Kładzie się i miauczy. Głaszczę ją,
żeby się uciszyła. Od kiedy ją dostałam nie zamyka swojej
mordki. Otwieram pierwszą stronę i zatapiam się w czytaniu.
Po
kilkunastu minutach przewracam znudzona strony. Nic nie znalazłam.
Kompletnie nic. Odchylam się i przecieram zmęczone oczy. Dosyć
tego. Przestań sobie psuć dzień. Może to już ostatni taki
śliczny dzień w tym roku? Wstaję i podchodzę do szafy. Wyciągam
niebieski sweter z końmi i krótkie spodenki. Schodzę na dół.
-Wychodzę!-
krzyczę do rodziców. Głaszczę raz jeszcze Basket i wychodzę z
domu. Nie zamierzam już jej wypuszczać na dwór. Drugi raz nie
popełnię tego błędu. Chociaż dopóki nie dowiem się kto zabił
Basket. Skoro to nie Louis. Potrząsam głową jakby to miało mi
uporządkować, wszystkie myśli. To co wczoraj się zdarzyło, nic
nie znaczy. Oczywiście jestem mu bardzo wdzięczna za kotkę. Nawet
bardzo, ale żeby od razu tak mu przebaczyć? Pocieram ramiona.
Wzdycham. Potem podnoszę głowę i oddycham jesiennym powietrzem.
Raz jeszcze zerkam na telefon. Nic. Jak zwykle. Chowam go do tylnej
kieszeni. Przegryzam wargę i idę na trawnik. Przebiegam prze ulice
i wbiegam do lasu. Na początku czuję zmęczenie typowe dla mnie.
Potem jednak odczuwam radość. Tak wielką, że dodaję mi dodatkową
siłę. Przeskakuję bez problemu przez korzenie. Podnoszę głowę i
śmieję się. Wiatr rozwiewa mi włosy a ja czuję się wspaniale.
Zagłębiam się coraz głębiej w las. Robi się coraz ciemnej. Nie
boję się.
Zatrzymuję
się przy małym jeziorku. Kucam i ochlapuję się zimną wodą. Jest
to dla, jak ambrozja dla wycieńczonego herosa. Oddycham szybko.
Nagle telefon zaczyna dzwonić. Odbieram.
-Halo?-
mówię. Próbuję zapanować nad oddechem.
-Scarlet?-
słyszę niepewny głos Alice. Zrywam się na równe nogi.
-Alice?
Ty stara krowo. Gdzie jesteś i czemu nie odbierasz telefonów!-
krzyczę. Jestem na nią wściekła. Jak mogła mnie tak
przestraszyć?
-Jest
wszystko w porządku. Musiałam nagle wyjechać. No i tutaj jest
tylko jeden telefon. Można z niego korzystać tylko za zgodą
nauczyciela…
-Nauczyciela?-
śmieję- To gdzie ty jesteś? Na odwyku?
-Coś
w tym stylu…
Milknę.
Przeraża mnie jej smutek i prawda jaką to mówi. Siadam bo czuję
jak trzęsą mi się nogi.
-Kiedy
wracasz?- czuję jak język zaczyna mi się plątać. To nie może
być prawda. Nie po tym jak nareszcie wszystko zaczyna się układać.
-Za
niedługo. Prawdopodobnie dwa dni…
-Tak
krótko…-liczę na palcach- Pięć dni! Co to w ogóle za odwyk?
Mówię
niepewnie. Od kiedy to niby trwa tak krótko. Nie znam się na tym
tak dobrze, ale zawsze sądziłam, że powinno trwać to dłużej.
-Nie
mogę ci powiedzieć…
-Proszę?
Nie możesz powiedzieć swojej najlepszej przyjaciółce, poprawka,
siostrze, jeśli mogę tak dalej mówić, na jakim odwyku się
znajdujesz?-warczę. Nie wiem skąd nagle u mnie ta złość. Chcę
przerwać, ale wiem, że to dopiero początek.- Nie dajesz żadnego
sygnału życia a teraz jeszcze nie chcesz nic powiedzieć?
-To
nie tak! Ja chciałabym bardzo, ale boję się, że przez to nie
będziesz mnie już lubić…
Zabolało
równie mocno, jak wbicie sztyletu w brzuch.
-Och…
Więc to tak…- mówię już lodowatym tonem.- Rozumiem… Uważasz,
że jestem aż tak płytka, że zignoruję lata przyjaźni?
Opuszczę przyjaciółkę w potrzebie? Skoro tak to nie będę ci
dalej przeszkadzać.-Warczę.
-Scarlet
nie! Nie o to chodzi. Tylko wiesz jaka jesteś…
-Jaka
ja jestem, czy jaką MNIE INNI POSĄDZAJĄ!?- krzyczę. Mam już
dosyć. Tama została przerwana i już jej nie naprawię.
-Proszę
nie złość się na mnie. Ja po prostu nie mogę ci powiedzieć…
-A
wypchajcie się z tymi tajemnicami!- wrzeszczę. Mam już dosyć
tego, że wszyscy nie mogą mi czegoś powiedzieć. Najpierw Louis
teraz Alice? Moja najlepsza przyjaciółka… Przecieram mokre oczy.
-Scarlet
proszę!
Rozłączam
się. Bez pożegnania. Bez żalu. Siadam nad jeziorem. Przeczesuję
swoje włosy. Czemu wszystko musi iść nie po mojej głupiej myśli!?
Przecieram wściekła oczy. Dosyć. Czemu to ja zawsze muszę
cierpieć? Czemu ja? Niech nareszcie poznają gorzki smak straty.
Biorę kamień do ręki. Podrzucam go a potem rzucam najdalej jak
tylko potrafię.
Nagle
po drugiej stronie jeziora coś porusza się w krzakach. Wstaję
powoli i patrzę w tamtym kierunku. Z zarośli wychodzi kruczoczarny
wilk. Cofam się o kilka kroków. Na pewno nie ma dobrych zamiarów.
Jego czarne ślepia wpatrują się we mnie. Obnaża kły i skaczę w
moją stronę. Co jest z tymi wilkami? Czemu atakują akurat mnie?
Chcę uciec, ale wtedy słyszę głos w mojej głowie. „Czekaj”
Nie wiem czemu, ale nie ruszam się. Czekam. Rozluźniam całe moje
ciało. Staję luźniej, w lekkim rozkroku, gotowa do skoku. Wilk
jest już przerażająco blisko. „Prawo” Skaczę na prawo. Wilk
chybia i zatacza się na ziemi. Patrzy na mnie i warczy.
-No
pięknie, zaraz zginę.- mruczę. „Broń” Proszę? Uchylam się
przed kolejnym atakiem i rozglądam się. Jaka niby broń? Tyle po
dobrych radach. Wilk skacze na mnie. Upadam. Czuję ból rozpływający
się po całych plecach. Jęczę i powstrzymuję go obiema rękami
przed zatopieniem swoich kłów w mojej szyi. Czuję jego ohydny odór
z pyska. Kątem oka widzę coś błyszczącego niedaleko mnie. Czyżby
to było to co myślę? Patrzę w czarne ślepia wilka i zbieram całą
moją siłę. Kopię go w brzuch. Zatacza się a ja biegnę do broni.
Ignoruję ból w całym moim ciele. „Za tobą” Kucam i chwytam w
dłoń lśniący czarny łuk. Jest idealny dla mnie. Nakładam
strzałę i odwracam się. Biorę głęboki wdech i wypuszczam wraz z
oddechem. Strzeliłam w klatkę piersiową. Wilk wydaję skomlenie i
upada ciężko na ziemię. Opuszczam łuk. Czy ja go przed chwilą
zabiłam? Błagam powiedzcie, że nie. Podbiegam do niego. Kładę
łuk obok siebie. Blisko, żeby w razie potrzeby znów zaatakować.
Obracam go i widzę ranę. Wstrzymuję oddech. Coś dziwnego się z
nim dzieję. Sierść powoli znika a kończyny się wydłużają.
Przestraszona odchodzę od niego i patrzę jak w miejscu wilka leży
teraz nastolatek. Przecieram oczy. Czy mnie już kompletnie odbiło?
Otwiera oczy i patrzy na mnie.
-Pomocy…-
mówi zachrypniętym głosem. Otwieram oczy z przerażenia. Podbiegam
do niego. Obracam go na plecy. Próbuję nie myśleć, że na sobie
ma tylko czarne futro. „Nie pomagaj mu” Nie zostawię go tu
samego. Zginie! „On chciał cię przed chwilą zabić” Gdzieś
to mam. Wiążę włosy w kucyk. Pomagam mu wstać. Opiera się o
mnie całym ciężarem. Stękam. Słyszę za sobą wycie. „Nadchodzą”
Chłopak wzdrygnął się i jęknął.
-Oni
mnie zabiją…
-Przecież
już umierasz!- warczę. Chwytam łuk i strzały. Zagłębiamy się w
las. Myślałam, że nie ma niczego gorszego niż brzuski. Myliłam
się. Nawet bardzo. Chłopak próbuję mi pomóc, ale jest zbyt
zajęty tamowaniem krwawienia. Czuję, że oni są
już blisko. Jacy oni? Podnoszę wzrok. Nie dam rady donieść
go do domu. Co robić?
Coś
ociera się o moją prawą nogę. Podskakuję i widzę białego
wilka. Wskazuje krzaki niedaleko nas. Nawet nie wie jak się cieszę
na jego widok. Idę tam „Są już blisko” Biały wilk
odwraca się, węszy a potem warczy i jeży włosy na grzbiecie.
-Tak
też wiem, że są blisko.- mówię. Kładę wygodnie chłopaka na
ziemi. Jęczy a ja nie wiem jak mu pomóc. Przegryzam wargę.
Wilk
odwraca się i patrzy na mnie błękitnymi oczami. Przechyla głowę.
Próbuję zapanować nad bijącym sercem. Przecież to wilki! Na
pewno nas wyczują. Jesteśmy skończeni. Biały wilk trąca mnie
swoim nosem. Patrzę na niego. Uśmiecham się słabo. Głaszczę go
by zająć czymś dłonie. „Zamknij oczy” Czemu? „Zaufaj mi.
Zamknij oczy” A zabiję kogoś? „Nie. Ochronisz” Boję
się. Jeśli znowu otworzę oczy i zobaczę kogoś zranionego przeze
mnie… Nie chcę. Nie dam rady. „Będzie dobrze. Nie bój się”
Biorę głęboki wdech i zamykam oczy. Czuję jak moje ciało robi
się lekkie. Jest mi gorąco. Strasznie gorąco. Spadam w pustkę.
Lis spada obok mnie. Skąd on się tu wziął? Patrzy na mnie swoimi
piwnymi oczami.
-
Kim jesteś?- nie wiem czemu zadaję to pytanie. Jego ucho kieruję
się w moją stronę. Lis przechyla głowę. Wydaję dźwięk, który
prawdopodobnie ma być śmiechem. Co go tak śmieszy?
Moja
głowa uderza mocno o coś twardego. Otwieram oczy i widzę czarny
nos. Siadam a biały wilk skaczę na mnie. Lizę mnie a ja się
śmieję.
-No
już, już. Też tęskniłam. Jest w porządku.- odpycham go i
rozglądam się. Nadal jesteśmy w krzakach. Chłopak patrzy na mnie.
Wygląda już lepiej. Czarne włosy sterczą mu we wszystkie strony.
Oczy tego samego koloru co włosy, wydają się zaglądać w moją
duszę. Zakrywa się futrem. Podchodzę do niego.
-Kim
jesteś?- pytam się i siadam po turecku przed nim. Biały wilk
kładzie się obok mnie. Chłopak patrzy na niego a potem mierzy mnie
wzrokiem.
-Nie
twoja sprawa…- wilk warczy. Głaszczę go za uchem. Patrzę na ranę
po strzale.
-Ej!
Sam sobie wyciągnąłeś strzałę?- pytam zaskoczona. Z książek i
filmów i z lekcji, wiem, że jest to bardzo trudne. Prawie nie
wykonalne. Patrzy na miejsce rany a potem wzrusza ramionami.
-On
mi pomógł.- mówi znudzony.
-Kto?
-No
on- wskazuje na wilka. Zerkam na niego. Jego błękitne oczy
ciemnieją. Czyli on też może się zmieniać w człowieka? Ciekawe
kim jest… Wilk wstaje i warczy. Potem wydaje krótkie szczeknięcia.
Chłopak podnosi ciemną brew i uśmiecha się. Również warczy i
szczeka na co wilk jęknął. Patrzę na nich jak na kosmitów. Czy
oni się właśnie porozumiewają? Chłopak śmieje się. Patrzy na
mnie i uśmiecha się lekko- A więc to tak. Farciara z ciebie.
-Ze
mnie? Czemu? Co on powiedział? Kim ty jesteś? Czemu byłeś
wilkiem?- zadaję mu coraz więcej pytań a jeszcze więcej się ich
rodzi. Wybuchają niczym fajerwerki w sylwestra. Jego ciemne oczy
uważnie mnie lustrują. Podchodzi do mnie. Jego wzrok zatrzymuje się
na moich ustach. Podnosi mój podbródek i całuje. Otwieram
zaskoczona oczy. Odpycham go wściekła. Biały wilk skacze na niego
i rzuca się do gardła. Chłopak zmienia się w wilka i razem
upadają na ziemię. Zaraz się zabiją!
-Przestańcie!-
podbiegam do nich, ale wiem, że nic nie wskóram z tą siłą.-
Idioci!- Siadam i patrzę na nich. Nic innego teraz zrobić nie mogę.
Pocieram ramiona i syczę. Mam pełno zadrapań na rękach i nogach i
wszędzie! Jak ja to wytłumaczę rodzicom? Biorę do ręki łuk i
przyglądam się mu uważniej. Jak on się tu zjawił? I czemu
wcześniej go nie zauważyłam? Może nie mam doskonałego wzroku,
ale bez przesady! Od kiedy tylko pamiętam kochałam strzelać z
łuku. Trzymając go w rękach czułam się o wiele silniejsza.
Podnoszę głowę kiedy słyszę śmiech. Czarny wilk znów stał się
człowiekiem. Siedzi odchylony do tyłu. Oparty o ręce. Odchyla
głowę do tyłu i znów się śmieje. Teraz gdy na niego patrzę,
wydaję mi się naprawdę przystojny.
-Mark.-
rzuca. Biały wilk podchodzi do mnie. Trąca mnie nosem, ale nie
zwracam na niego uwagi. Patrzę zdezorientowana na chłopaka.
-Co
mówiłeś?- pytam się. Mam nadzieję, że mój rumieniec nie jest
aż tak widoczny.
-Nazywam
się Mark. A ty? Jakie masz imię?- Biały wilk warczy.
-Uspokój
się- mówię do niego. Prycha i kładzie głowę na łapie.–Scarlet.
-Ładnie
imię. Pasuję do ciebie.
Śmieję
się aby zatuszować swoje zmieszanie.
-Przecież
ty mnie nawet nie znasz.
-A
muszę?
Śmiejemy
się a biały wilk wstaje i odchodzi. Patrzę na niego zaskoczona. Co
mu nagle odbiło?
-Hej!
Gdzie idziesz? Zostań!- odwraca się jeszcze na chwilę a potem
znika w zaroślach. Mogłabym przysiąść, że widziałam smutek w
jego oczach. Mark podchodzi do mnie.
-Ach
te amory. Nawet z wilkołaka zrobią idiotę.
Szybko
odwracam głowę w jego stronę.
-Co
masz na myśli?- chyba nie to, że ten wilk się we mnie zakochał.
Chociaż nie wiem kto może być tym wilkiem.- Naprawdę uważasz, że
on się we mnie zakochał?- kiwa głową. Postanawiam szybko zmienić
temat. Zanim zajdzie za daleko. Pochylam się w jego stronę.-
Czyli wilkołak, tak?
Uśmiecha
się. O ludzie jaki on jest przystojny.
-Tak
wilkołak, ale ciekaw jestem kim ty jesteś? Wilkołakiem na pewno
nie. Masz inny zapach. Więc kim?
Podchodzi
do mnie bliżej. O co mu chodzi z tym zapachem? Nie mogę być jakimś
nadnaturalnym stworzeniem. To niemożliwe. Prycham i podnoszę
podbródek.
-Jestem
człowiekiem. Nikim więcej.
-Człowiek
nie potrafi ukryć dwóch wilkołaków, przed resztą stada. Ty
jednak to potrafisz. Do tego te strzały. Zawierają jakąś truciznę
czy coś?
Tracę
na chwilę rezons. Jak ja to zrobiłam? I strzały? Co?! Za dużo
tego wszystkiego! Czy to się stało wtedy kiedy zamknęłam oczy? Co
się dokładnie stało! Hej, podświadomość! Chcę z tobą
porozmawiać. Czy ja naprawdę to zrobiłam? „Możliwe” A spadaj.
Przeczesuję swoje włosy. Nie to niemożliwe.
-I
naprawdę nie wiesz kim mogę być?- pytam z nadzieją w głosie.
Kręci
głową. Wzdycham. A szkoda. Czyli kolejny problem na mojej liście.
Robi się już ciemno. Zimno zaczyna mi już doskwierać. Wstaję i
rozciągam się.
-Masz
gdzie spać?- rzucam do niego. Wzrusza tylko ramionami.
-Coś
się znajdzie.
Kiwam
głową. Odchodzę, ale kilka metrów od niego zatrzymuję się i
patrzę na niego.
-Wiesz
może kto jest białym wilkiem?- karcę samą siebie za widoczną
nadzieję w głosie. Kręci głową
-Nie
wiem jak się nazywa, ale mogę ci coś podpowiedzieć.
Podchodzi
do mnie. Pochyla się i daję mi kosmyk włosów za ucho.
-Wilkołak
może okłamywać każdego kogo zechce. Jego oczy, niestety tego nie
potrafią.
Uśmiecha
się i zmienia w wilka. Patrzę jak znika w ciemnościach. Oczy nie
kłamią? Co to do licha znaczy? Przewracam oczami. Biorę do ręki
łuk i strzały i wracam do domu. Zaskakuję mnie jak łatwo
przyjęłam do wiadomości, że istnieje coś takiego jak wilkołaki.
To wszystko to nie tylko głupie historyjki. To prawda.
-Za
dużo tego wszystkiego.- mruczę sama do siebie.
Kto
jest tym białym wilkiem? Oczy. Niebieskie oczy… I nagle jakbym
została uderzona piorunem dociera do mnie, kto jest białym wilkiem.
-Żartujecie
chyba ze mnie…- warczę. Zmieniam kierunek. Mam dużo do zrobienia.
Zacznę od poważnej rozmowy z pewnym osobnikiem. Jak mogłam
wcześniej tego nie ZAUWAŻYĆ?
~*~*~*~*~*
Kolejny
rozdział kochani! Jak myślicie kto jest białym wilkiem? Pewnie
wszyscy już wiedzą. Głosujcie proszę w ankiecie ;) Dziękuję za
cudowne komentarze. Nawet nie wiecie jak one pomagają.
Całuję
i życzę miłych i dobrze spędzonych ostatnich dni wa... ;)
Jak zwykle świetny rozdział, choć teraz przeszłaś samą siebie! Mark jest genialny, mam nadzieję, że Scarlet jeszcze się z nim spotka :D Ja chcę więcej!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak miłą opinie! Oj tak. Mark się jeszcze pojawi. Też go polubiłam ;) Jestem już w trakcie pisania siódmego rozdziału, więc za kilka dni, mam nadzieję, się pojawi.
UsuńPozdrawiam, M
Dlaczego taki krotki?! :(((((
OdpowiedzUsuńJejku cudowny! Chcialam napisac trojkat... ale tu najwyrazniej tworzy sie czworokat! James, Louis, Mark i Scarlet! Jamesa mozna wykreslic ;) nie przeszkadza mi to! Jestem pewna, ze to moj ukochsny Louis jest bialym wilkiem. Swietny rozdzial, uwielbiam tego bloga!
Buziaki, Raven
Wybacz. Następny będzie już o wiele dłuższy. Jestem trakcie pisania, więc za niedługo dodam. To dla mnie bardzo dużo znaczy, że ci się podoba.
UsuńCo do naszych bohaterów to w następnym rozdziale na pewno fani Let spadną z siedzeń. Taką mam chociaż nadzieję ;)
Całuję, M
Trzymaj się cieplutko kochana :3
Moja nazwa parringu sie przyjela? :3
UsuńUlala, czekam na fajerwerki... ale pozytywne! Nie chce zeby byli rodzenstwem (znowu mam skojarzenia z DA... przepraszam)
Buziaki, Ty tez :* :*
Raven
Spokojnie. Nawet nie miałam czegoś takiego w umyśle ;) I oczywiście, że się przyjęła!
UsuńDlaczego taki krotki?! :(((((
OdpowiedzUsuńJejku cudowny! Chcialam napisac trojkat... ale tu najwyrazniej tworzy sie czworokat! James, Louis, Mark i Scarlet! Jamesa mozna wykreslic ;) nie przeszkadza mi to! Jestem pewna, ze to moj ukochsny Louis jest bialym wilkiem. Swietny rozdzial, uwielbiam tego bloga!
Buziaki, Raven
Siemka!
OdpowiedzUsuńUpierdliwa czytelniczka nawet nad Bałtykiem znajdzie internet xD Je suis genial :)
Czemu taki krótki rozdział? Ledwo zaczęłam czytać już się skończył.
Na początek. Nie.Lubię.Marka. Biedny Louis. Musiał patrzeć jak jego ukochaną całuje jakiś idiota xD (Nadal obstawiam, że to Louis jest tym błękitnookim wilkołakiem <3) Tak w ogóle to czemu Scar go nie odepchnęła, przecież ma chłopaka! Z którym, moim skromnym zdaniem xD, powinna zerwać. Ale James i tak jest lepszy od Marka. Nie ufam mu -,- Widział, że Louis jest w niej zakochany i zrobił mu na złość! Zły Mark. Nie lubię go jeszcze bardziej. Rób tak dalej, a będzie to mój wróg number one xD
Dalej. Co ukrywa Alice? Może też ma to jakiś związek z tymi wilkołakami? Kim jest Scarlett? Im więcej czytam tym więcej pytań. I zero odpowiedzi na poprzednie :c
Zakochałam się w tym zdaniu: „Ach te amory. Nawet z wilkołaka zrobią idiotę.” *.* Jakież urocze :P
Serdeczne pozdrowionka z Grzybowa ;)
Teraz uciekam na plażę ;)
Buziaki
Kate xXx
Następny walnę Wam taki długi i tyle Scar i Louisa, że jak będziecie narzekać, to spotkacie się z moją furią!!!
UsuńPoza tym dziękuję kochana, że znalazłaś czas na ten rozdział. Nie martw się o Louisa. Wszystko będzie mu wynagrodzone... Oj tak ja już się o to postaram. O Marka nie musisz się na razie martwić. Spokojnie. Mam już na niego plany ( dziękuję kelnerce, która długo nie przynosiła jedzenia! Dzięki temu naprawdę można fajnie pomyśleć) Więcej nie powiem.
W następnym rozdziale, będzie już (mam nadzieję) więcej wyjaśnione.
Całuję, M
No spoko. Spoko. Po co się tak wściekać? XD
UsuńPytanie. Czy ty właśnie przyznałaś, że to Louis jest tym wilkołakiem? Hahh xD Ale ja jestem spostrzegawcza :P
W sprawie Marka. Nie wnikam.
Ej! Ale Jamesa też daj trochę niedługo. Jak już Louis i Mark się pobili, to interesująco byłoby gdy James pobił się z Louisem xD (No np. Scar z nim zerwie, a on pomyśli, że to przez Louisa, czy coś takiego xD )
Mam nadzieję, że poznam odpowiedzi na choć niektóre pytania ;)
Życzę miłego dnia :)
Kate xXx
Rozdział wspaniały! Troszkę szkoda mi było białego wilka (Luisa?). Musiał się patrzeć na podchody Scarlet i Marka. Jakoś nie mam teraz czasu na pisanie długiego komentarza, gdyż ponieważ muszę się dopakować. Wyjeżdżam dzisiaj do domu, gdyż byłam na obozie. Czeka mnie 30 godzin w autobusie. No ale przynajmniej będę miała czas na pisanie nowego rozdziału na mojego bloga. Życzę mnóstwa weny. Pozdrawiam 😁
OdpowiedzUsuńI tak się cieszę, że w ogóle znalazłaś czas. Trzymam kciuki, jeśli chodzi i pisanie nowego twojego rozdziału! Życzę weny!
UsuńDo mnie doszła :3
Całuję, M