piątek, września 18

MINIATURKA

Taka małe coś na pocieszenie. Nie wiem czego pocieszenie, ale sami wiecie to najlepiej ;*

~Około trzy lata od teraźniejszych wydarzeń ;)~
Słyszę pukanie. Otwieram oczy. Rozglądam się. Wokół mnie są porozrzucane książki i kartki. Pewnie znów zasnęłam przy nauce. Rozciągam się. Znowu słyszę rytmiczne pukanie. Uśmiecham się. Podchodzę do okna. Jasne, rozczochrane włosy i błyszczące niebieskie oczy rozbłysły jeszcze bardziej na mój widok. Otwieram je a Louis zgrabnie wskakuję do środka. Nie zaskakuję mnie sposób wejścia do mojego pokoju. To już normalne. Zmartwiłabym się jakby wszedł drzwiami.
-Co tym razem?- pytam się. Siada na moje łóżko. Podnosi ręce nad głowę i kładzie się. Wzdycha i patrzy w sufit.
-Nudzi mi się Lisek!- jęczy. Przewracam oczami jak słyszę jego dziecięcy ton. Mutacja jeszcze mu się nie skończyła, przez co bardzo zabawnie brzmi. Kładę się obok niego. Stykamy się ramionami.
-Myślisz, że mi się nie nudzi?- zerka na mnie.- Muszę się uczyć. To jest  dopiero koszmarne!
Mówię z wyrzutem. Śmieje się. Uśmiecham się.
-Moich rodziców nie w domu.- Mówię. Widzę błysk w jego oczach.- To znaczy, że możemy gdzieś wyjść…
Louis podrywa  się nagle. Wstaje i odwraca się do mnie.
-To świetnie! Wiem już nawet gdzie iść!- kieruje się w stronę okna. Przewracam oczami i idę za nim. Wiem, że mogę mieć problemy potem u rodziców, ale jak na razie się tym nie przejmuję. Wychodzę przez okno i łapię dłoń Louisa. Trzyma mnie mocno i powoli prowadzi do skosu, który jest najbliżej ziemi. Dochodzimy do niego. Blondyn skacze pierwszy. Biorę głęboki wdech i po chwili powoli się spuszczam. Moje nogi dotykają ziemi a ja uśmiecham się do Louisa. Odwzajemnia to i biegnie w stronę lasu.
Biorę głęboki wdech. Przebiegam przez ulice i wbiegam do lasu. Po jakimś czasie widzę już jezioro. Jest to nasze miejsce, gdzie przeważnie się spotykamy. Dobiegam do niego i zatrzymuję się. Rozglądam się, ale nigdzie nie widzę Louisa. Przebieram nogami w miejscu. O co chodzi? Przecież nie mogłam go tak szybko zgubić! Gdzie on jest? Zła przegryzam wargę i odwracam się. Wpadam na blondyna, który zręcznie mnie przytrzymuje. Patrzę na niego. Uśmiecha się a ja czuję jak moje policzki robią się czerwone. Podnosi swoją brew a ja staję do pionu. Uderzam go w ramię.
-Nie rób tak!- karcę go na co reaguję śmiechem. Marszczę brwi i za wszelką cenę próbuję się nie roześmiać. Po chwili jednak nie daję rady i śmieję się. Wyciąga rękę, którą przyjmuję z radością. Prowadzi mnie w jego tylko znanym kierunku. Wszędzie jest ciemno i nie rozumiem jak on potrafi poruszać się i coś widzieć. Ja co chwilę potykam się o jakiś wystający korzeń. Jednak nie jestem zdenerwowana. Czując jego ciepłą dłoń czuję się bezpiecznie. Nie wiem czemu, ale zawsze tak na mnie działa. Uspokajająco. A może to dlatego, że aż za bardzo go lubię? Ciekawe czy to wie? Przyglądam mu się. Zerka na mnie. Zatrzymuje się. Krzyżuje ręce i patrzy na mnie spod zmrużonych oczu.
-Co się tak patrzysz? Co się dzieje?- pyta się. Pochylam się do przodu a potem do tyłu. Odwracam wzrok.
-O nic. Tak tylko… Po to ma się chyba oczy!- mówię i idę dalej. Podbiega do mnie. Niebieskie oczy rozbłysły.
-Przecież widzę, że coś cię trapi… Czy to coś na mój temat?- rumienię się. Całe szczęście mam nadzieję, że tego nie widać. Kieruję swój wzrok do góry.
-Niiie… Świat nie kręci się tylko wokół ciebie Louis…- przyspieszam. Wzdycha i mnie wyprzedza, znów mnie prowadząc.- Gdzie idziemy?
-Zobaczysz…- kąciki jego ust idą do góry. Wie doskonale, że jestem niecierpliwa. Robi to specjalnie. Dzisiaj jednak wytrzymam. Dam radę. Nie będę się dalej upominać. Po dłuższym czasie zatrzymujemy się.
-To tutaj.- jego głos wyrywa mnie ze zamyślenia. Patrzę ponad jego ramię i wstrzymuję oddech. Promienie księżyca oświetlają małą polankę. Wygląda jak wyjęta z książki. Słychać tylko granie świerszczy.
-Jak tu pięknie…- mruczę. Louis uśmiecha się zwycięsko. Podnosi głowę.
-Patrz.- wskazuję palcem na jakieś krzaki. Kieruję wzrok tam gdzie wskazuje i wstrzymuję oddech. W zaroślach widać złote oczy. Louis daje palec na usta i wskazuje, że mamy bliżej podejść. Robię to. Zaskakuję mnie delikatność i lekkość z jaką Louis stawia kolejne kroki. W porównaniu ze mną to jestem jakiś słoniem! Nareszcie dochodzimy a ja oddycham w duszy z ulgą. Louis odgarnia liście a ja wydaję cichy okrzyk zachwytu. Na ziemi leżał mały lis.
-Jaki piękny- prawie pisnęłam. Blondyn uśmiechnął się.
-To dziewczynka.- patrzę na niego i podnoszę obie brwi.
-Skąd to wiesz?!- szturcham go łokciem. Śmieje się. Uwielbiam ten dźwięk.
-Życie byłoby nudne, bez kilku tajemnic…- przewracam oczami. Nasze spojrzenia się spotykają a wtedy wybuchamy śmiechem. Ludzie co jest dzisiaj ze mną! Siadamy na ziemię. Opieram głowę o jego ramię i wpatruję się w księżyc, który jest już prawie pełny.
-Lisek?
-Hmn?- zamykam oczy. Wzdycham jego zapach. Tak cudownie się czuję.
-Czy będziesz przy mnie zawsze?
Siadam po turecku i podnoszę brwi. O co mu może chodzić? Prostuję nogi i odchylam głowę do tyłu.
-Czemu pytasz? Jasne, że tak!
Oddycha z ulgą. Prycham. Co za głupie pytanie. Patrzę  w zarośla by jeszcze raz zobaczyć lisa, ale już zniknął.
-Nawet jeśli okazałbym się całkowicie kimś innym?
Podrywam się. Patrzę na niego. Jego oczy błyszczą w świetle księżyca. Marszczy czoło. Przybliżam się do niego. Ignorując ciepło na policzkach klękam na kolanach i przytulam Louisa. Przez chwilę wydaje się całkowicie zbity z tropu.
-Nawet jeśli byłbyś yeti… Nie opuściłabym cię…
Mruczę. Moje policzki są już całkiem czerwone a serce szaleje. Co ja robię? Odsuwam się. Spuszczam wzrok. Zaciskam nerwowo palce. O co chodzi? Przecież powiedziałam prawdę. To dlaczego tak dziwnie się czuję? Podnoszę wzrok. Louis patrzy na mnie a po chwili przybliża się do mnie. Cmoka mnie w policzek. Odskakuję wystraszona i wpadam w zarośla.
Nagle czuję ogromny ból w nodze. Krzyczę i patrzę na przyczynę bólu. Lis, na którego patrzyliśmy wcześniej, teraz wgryzał mi się udo. Louis zareagował natychmiast. Zamknęłam oczy a później poczułam ogromny ból. Nawet nie miałam zamiaru patrzeć na tę nogę. To będzie okropne.
-Scarlet?! W porządku?!- czemu to tak boli? Jakby krew zamieniała się w ogień. Powoli tracę świadomość. Głowa mi strasznie ciąży. Nie panuję nad ciałem. Oczy same się zamykają. Odpływam…
***
Podrywam się na łóżku. Rozglądam się zdezorientowana. Uspakajam się kiedy widzę, że jestem w swoim pokoju. Co się stało? Po chwili wszystkie wspomnienia powracają. Chwytam się za nogę przygotowując się na ogromny ból, ale nic nie poczułam. Zdziwiona patrzę na nogę, ale niczego nie zauważam. Co się dzieje? Drzwi się nagle otwierają. Szykuję się, żeby zadać pytanie Louisowi, ale to nie on tam stoi.
-Co ty jeszcze robisz w łóżku!- krzyczy mama.-Spóźnisz się na lekcje!
Potrząsam głową. Co z Louisem? Co z lisem? Chcę się już zapytać kiedy przypominam sobie, że pewnie zrobiłaby o to awanturę. Przecież bez jej wiedzy wyszłam nocą z kolegą i jeszcze coś sobie zrobiłam. Siedzę więc cicho. Wstaję powoli. Wszystkie czynności robię mechanicznie. Ubieram się, myję zęby, czeszę włosy, pakuję plecak. Myślę ciągle o wczorajszej nocy. To nie mógł być tylko sen. Nie wierzę w to! Żegnam się z mamą i wychodzę. Do szkoły mam jakieś kilka kroków. Staję. Zaciskam pięści. O co w tym chodzi? Taka rana nie mogła przecież ot tak zniknąć! Musi być jakieś inne wytłumaczenie! Tylko jakie?... Nagle słyszę skrzypienie za sobą. Odwracam się. Louis zastygł. Zerka na mnie. Czy on chciał mnie uniknąć? Uśmiecham się szatańsko. Idę w jego kierunku. Rozgląda się zdenerwowany. Ukrywa coś. Podbiegam do niego i chwytam za rękę by nie uciekł co próbował zrobić.
-Louis co się wczoraj stało?- odwraca wzrok. Acha tu go mam!- I nie kłam mi tu!!!
Patrzy na mnie. Robię to samo. Wytrzymuję jego twarde spojrzenie. Podnoszę podbródek. Tak łatwo mnie nie zmyje.
-O co ci chodzi? Przecież wczoraj byłem cały czas u siebie. Nie mam pojęcia co robiłaś!- mruczy. Przeczesuje sobie włosy. Przez co robią się jeszcze bardziej potargane.
-Kłamiesz!-krzyczę, ale powoli zaczynam w to wątpić. Nie mam przecież żadnych dowodów!- Sam do mnie przyszedłeś! Pamiętasz? Wyciągnąłeś mnie na polankę. Tam widzieliśmy takiego lisa, który mnie potem ugryzł! A do tego pocałowałeś mnie w policzek!!!
Rumienie się i on też. Spuszczam wzrok. Po co to mówiłam?
-Nie wiem o co ci chodzi, lisek. Wszystko w porządku?
Podnoszę zdziwiona wzrok. Patrzę w jego oczy. Nic w nich nie widzę. Żadnym wątpliwości. Nie kłamie, ale przecież ja też tego nie robię. Więc o co chodzi? Czy to oznacza, że mi się to wszystko tylko przewidziało? Nie. To nie prawda! A jednak? Czy to był tylko sen?
~*~*~*~*~*
I jak? Wiem, wiem krótkie, ale takie ma być ;) Następny rozdział to już będzie o wiele dłuższy. Taką mam chociaż nadzieję :P
Całuski dla wszystkich.
~Melete


18 komentarzy:

  1. Uważam, że ta miniaturka wyszła wspaniale! Jak zawsze! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Cieszy mnie, że się podoba :3
      Całuję,M

      Usuń
  2. Wow...
    Zupelnie zmienilo to postac rzeczy! Myslalam, ze Louis byl mlodszy, gdy sie wyprowadzil i nie mieli ze soba zbyt duzrgo kontaktu... a tu takie rzeczy...
    Dziekuje za ta miniaturke, w sam raz na koniec tygodnia!
    Zycze duuuzo weny i malo nauki :*
    Raven :* :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo! Z nauką to i tak chyba nic nie da... Poza tym czekam z niecierpliwością na kolejny twój rozdział kochana! Nie mogę się już doczekać!
      I dziękuję za tak miły komentarz :3
      Całuski, M

      Usuń
    2. Mam napisany caly 30 i 31... ale nie mam czasu ich wrzucic! Tragedia...

      Usuń
    3. Żartujesz?! To okropne! Ale rozumiem :3 Czekam z niecierpliwością kochana. Na pewno będą boskie ;)
      Całuski :*
      M

      Usuń
  3. Omg...
    This is amazing darling *.*
    Coraz bardziej zaczynam mieć wrażenie, że Scar coś czuje do Louisa ^^ Ale w każdym rozdziale się wacha... Tu też... Mogłaby się określić.
    Nadal nie mogę uwierzyć, że to był tylko sen. Szkoda. Ale obecnie też tam dzieją się interesujące rzeczy więc nie narzekam xD
    Życzę dużo weny, chęci i czasu, którego ostatnio zdaje się być coraz mniej...
    Pozdro
    Kate xXx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Wiesz. Mam nadzieję, że w następnych rozdziałach nawiążę trochę do tej miniaturki. Bądź co bądź ma ona duże znaczenie w całej historii ;)
      Nic mi nie mów. W szkole czas się ciągnie nie miłosiernie!
      Całuski, M

      Usuń





















































































  4. Cześć!
    Nie mogłabym nie zostawić koma, kiedy sama na nie czekam.
    Ale nie wiem co powiedzieć, ponieważ to jest wspaniałe.
    Iguana

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne *-* Kiedy będzie rozdział? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Nie mam pojęcia xD Najpóźniej chyba w następny weekend ;)
      Całuski, M

      Usuń
  6. Heeeej ♥
    Wspaniałe. ^^ Już nie mogłam się doczekać. ;3
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3
    Pozdrawiam, Cassie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana! Mam nadzieję, że wena pozwoli mi szybko napisać kolejny rozdział. Czekam też na twój ;)
      Całuski, M

      Usuń
  7. Niezłe, czyżby dlatego Scarlet ma moce? Podejrzane... :D Mam nadzieję, że nowy rozdział już nie długo :) I miniaturki zdecydowanie są ciekawe, powinnaś wstawiać je częściej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dobrym tropie idziesz kochana :) Myślę, że najpóźniej w następny weekend jak już powyżej wspomniałam. Wiem. Jeśli będę miała akurat pomysł na nie to na pewno wstawię ;)
      Całuski, M

      Usuń
  8. Hay!
    Dziewczyno, to ma być krótkie?! Nie żartuj sobie ze mnie :D
    U mnie jeden rozdział (dwie perspektywy) jest, duuużo krutszy od tej miniaturki xd
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział:
    http://o-obozie-herosow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przesadzaj ;) Już lecę czytać!
      Całuję, M

      Usuń